Więc kolejna częśc maine książka xD
Zapraszam i miłej lekturki xD
A tu macie 3 xD
Zapraszam ^_^
Szybko podeszłam do mojego Opla. Zanim weszłam do auta spojrzałam na rękę,
była godzina…
-Cholera jasna! – wrzasnęłam głośniej niż myślałam. Zapomniałam z domu zegarka. Jeśli cos jeszcze się dziś wydarzy to mi żyłka pęknie. Z złością wskoczyłam na przednie siedzenie wozu i mocno trzasnęłam drzwiami. Wnętrze auta było skromne i niczym się nie wyróżniało no może się wyróżniało ale tym że siedzenia były twarde jak kamień. Odpaliłam silnik, zawsze wtedy słychać było straszny furkot który doprowadzał mnie powoli do nerwicy. Próbowałam na chwilę odpocząć od zmartwień i wszystkich myśli ale po prostu nie mogłam. Mama coś przede mną ukrywa i wiedziałam że do niczego dobrego to nas nie zaprowadzi… Ona się o mnie troszczyła przez całe moje życie a ja kocham ją ponad wszystko. Wiem że będę musiała jej pomóc. Zamyślana prawie nie zauważyłam że na sygnalizacji pojawiło się czerwone światło po czym gwałtownie zahamowałam. Teraz bardziej skupiłam się na drodze i (na szczęście) cała i zdrowa dojechałam do szkoły. Wysiadając z wozu zauważyłam że przy wejściu do liceum, oparty o ścianę stoi Johny Whells. Był on przewodniczącym drużyny piłki nożnej i myśli że zdoła wyrwać każdą dziewczynę czy jak on to mawia „laskę” w szkole. Nienawidzę jak mężczyzna nazywa kobietę „laską” nawet żartobliwie. Według mnie takie nazywanie kobiet uprzedmiotawia je (Heh jak widać jak na swój wiek jestem dość poważna ale zwykle tak się zachowuję wtedy gdy jestem zdenerwowana). Nie można powiedzieć że był brzydki czy coś on, wręcz przeciwnie jest bardzo przystojny ale powiedziałam że tak uważam jedynie mojej przyjaciółce. Był umięśniony, miał brązowe włosy a jego twarz była w słodkich piegach…. Kurde! Co do jego wyglądu nie mam zastrzeżeń ale co do charakteru bardzo dużo. Wzięłam mój plecak oraz torbę i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Johny cały czas patrzył na mnie i rzucaj co chwilę ten swój uwodzicielski uśmieszek. Mnie i tak to nie ruszało ale czułam się nieswojo. Wiedziałam że się we mnie podkochiwał ale co on takiego we mnie widzi? Byłam normalną nastolatką o jasnej cerze i zgrabnej figurze ale również jak ja to lubię nazywać o szczurzym ryju. Co prawda wszyscy inni mówią mi że jestem ładna i szczerze nie wiem czy nie przyda im się okulista. Gdyby moja mama słyszała moje myśli to by pewnie teraz powiedziała że uważam że świat to jeden wielki spisek. Chyba podoba mu się to że jako jedyna na niego nie lecę pf… Gdy już byłam o krok od wejścia „ktoś” zagrodził mi drogę.
-Hej Juli. Jak tam młoda?– powiedział Johny stojąc kilkadziesiąt centymetrów ode mnie i cały czas dążył do flirtu. Blisko znajdowali się jego kumple i gapili się w nas jak sroka w gnat.
-Witaj Johny. Dobrze ale czy mógłbyś odejść bo zasłaniasz mi te piękne drzwi? A i przy okazji powiedz kumplom żeby zajęli się własnymi sprawami i zapamiętaj że mamy tyle samo lat. – byłam bardzo zirytowana tym dniem jeszcze tego mi brakowało żeby idiota mi zawadzał. A co do wieku to ja byłam jeszcze od niego starsza o kilka miesięcy. Po chwili się odsunął i dał mi przejść.
-Proszę mała ale nie bądź taka niedostępna wiem przecież że udajesz-tym razem powiedział to cicho i strasznie narzucającym się tonem. Ledwo powstrzymałam się by mu nie przypier***** plecakiem. Zrobiłam krok w przód ale coś we mnie drgnęło i się do niego odrwróciłam z zabójczą szybkością.
-Posłuchaj mnie Whells. Jeszcze raz powiesz do mnie coś w stylu „mała”, ”kiciu”, ”słodka” albo będziesz mówić komuś że cię „lubię, lubię” to własnoręcznie sprawię że ten śliczny uśmieszek zniknie z twojej gęby i nie będzie już taki śliczny. Jestem dzisiaj taka wkurzona że mogłabym to zrobić nawet teraz. – mówiłam z przerażającą wściekłością i nie brzmiało to na żarcik. Johny wytrzeszczył na mnie swoje gały a następnie odszedł do swojej gromadki bezmózgowców. Słyszałam jak mówi „dzisiaj ma humorki” po czym się odwróciłam i z wściekłością na nich spojrzałam. Wszyscy natychmiastowo zamilkli a ja weszłam (wreszcie) do budynku. Nienawidziłam takich chłopców ani mężczyzn którzy po pierwsze myślą iż są tacy przystojni że mogą wyrwać każdą dziewczynę na świecie oraz takich co traktują kobiety jak swoje zabawki z którymi mogą robić co chcą. On robił te dwie rzeczy.
-Juli! Juli chodź do nas tu jesteśmy! – usłyszałam głos dobiegający z dalszej części korytarza. Przez chwilę nie orientowałam się kto mnie wołał ale gdy zaczęłam iść w głąb niebieskiego i słabo oświetlonego korytarza zauważyłam że cały czas wołała mnie Sara. Sara była moją najlepszą przyjaciółką oraz była dla mnie jak siostra. Jak ja mogłam nie poznać jej głosu? Widać jestem mega rozdarta tą złością, zmartwieniem i smutkiem. Jej życie nie było za łatwe. Rodzice umarli kilka miesięcy po jej porodzie w wypadku i większość swojego życia spędziła w Domu Dziecka. 2lata temu trafiła do dość bogatej rodziny, jest tam szczęśliwa. Była jasną szatynką jej cera miała lekko różowy kolor, drobna i ogólnie była jak ja czasem na nią mówię gdy sobie żartujemy „knypkiem”. Kiedy znalazłam Sarę znajdowała się tam jeszcze Barbie i Matt. Panna Barbie to taki jeden plastik z naszej klasy który zarządza tymi wszystkimi swoimi blond-klonami (serio miała na imię Jessica ale wole ją jako Barbie), a Matt to mój stary kumpel który (niestety) bardzo lubi blondynki. Sara zadawała się z nią bo zawsze chciała być lubiana przez innych a wcześniej jej nawet nikt nie zauważał. Teraz stara się upodobnić do tych landryn ale ja wiem że jest nadal tą samą osobą i że oszukuje samą siebie.
-Cześć Juli. Wreszcie jesteś, co się stało że się spóźniłaś? Myślałam że już nie przyjdziesz.-spytała mnie Sara od razu kiedy doszłam do szafki. Czułam się radosna widząc jak się cieszy na mój widok. Ona zawsze była strasznie pozytywna.
-Właśnie. Ja już się martwiłem czy tym swoim kierowaniem wypadku nie spowodowałaś. – dołączył się Matt cieple się uśmiechając ale chwilę potem Sara dźgnęła go łokciem w brzuch. W tym czasie rzuciłam lekko plecak na podłogę. Otwierałam usta by coś powiedzieć ale…
-O… Cześć Juli… Jak to „miło” cię widzieć… Czesałaś dziś w ogóle włosy albo się myłaś? Bo masz strasznie… Ciekawy fryz i ciemniejszą twarz. – Barbie przerwała mi co mnie dodatkowo wpieniło. Ale na szczęście na szczęście na jej komentarze zdołałam się uodpornić ale i tak była straszną pindzią.
-Cześć. Sorry że teraz dopiero odpowiadam ale coś irytującego mi przerwało- spojrzałam się na Jessice i otwarłam swoją szafkę – a spóźniłam się ponieważ eh…. Nocny koszmar miałam i zaspałam. I dla twojej wiadomości Jessica lepiej byś ode mnie nie wyglądała na moim miejscu ponieważ nie zdążyłabyś położyć sobie na twarzy swojej „sweet” tapetki – ostatnie słowa powiedziałam z lekko zaciśniętymi zębami. Kilkoma ruchami sięgnęłam z szkolnej szafki najpotrzebniejsze rzeczy po czym zamknęłam ją. Chciałam już przeprosić Sarę i odejść z tego miejsca w jakiś zaciszny zakątek gdzie mogłabym poczytać książkę „Dracula” (Może i jest stereotypowa bo teraz wampiry żyją w pokoju z ludźmi i wiemy o ich istnieniu ale jest bardzo ciekawa), lecz za rękaw mojej bluzy ktoś mnie pociągnął.
-Znów miałaś te koszmary? A i przepraszam za Jessice. – Sara mówiła szeptem wiem że bała się trochę landryny.
-Tak ale nie martw się to tylko jak zwykle tylko sen. A co do Panny Barbie to ją i jej zaczepki mam już od dawna w dupie. – przeklęłam cicho ale mówiłam prawdę. Ale teraz zrozumiałam co powiedziałam. Przypomniała mi się ta krwista czerwień oczu tajemniczej istoty… Na samą myśl przeleciał mnie dreszcz. Było to takie prawdziwe…. Nie mógł być to wampir. Wampiry nigdy nie miały czerwonych oczu zwykle żółte czy tam sama nie wiem… Po prostu na 100% nie czerwone. Wampiry żyją wśród nas, pracują, uczą się chociaż dla nich są specjalnie wyznaczone uniwersytety gdzie uczą się o wampirach oraz maja ten sam co w normalnej szkole. Niektóre atakują ludzi ale bardzo rzadko.
-Jesteś tego pewna? Jak będzie się coś dziać mów mi. – dzięki Sarze wróciłam do rzeczywistości i przestałam myśleć o tajemniczej istocie. Nie będę jej teraz martwić.
-Jasne. Mną się już tak nie przejmuj dawałam sobie rade wcześniej to teraz też dam. Lepiej już odejdę w swoje miejsce. Miłego spędzania czasu z różowym straszydłem.- jeśli to możliwe – a i przy okazji moja mama cos przede mną ukrywa… spotkajmy się po szkole dziś ok? Złoże raport – spytałam. Sara była jedyną osobą której mogłam zaufać na 100% oprócz mojej mamy.
-Jasne. – szybko odparła i zaczęła z udawaną ciekawością słuchać Barbie która mówiła o nowej wyprzedaży w Hausie (zawsze umiałam rozpoznać jak ktoś kłamie lub udaje). A ja jak najszybciej popędziłam w swój zakątek obok okna. Podczas drogi zauważyłam dziwne ruch blisko szafek… gdy się zatrzymałam przez ułamek sekundy czarną niewyraźną plamę…. Czarną i niewyraźną? Taki wygląd miała postać w moim śnie… Bynajmniej taką ja przez chwile widziałam… Z tego co pamiętam jej kontury nie były bardzo wyraziste oraz emanowała od niej ciemność. To był tylko sen. Widać odbija mi… Mam schize … Po kilku minutach wybił dzwonek a ja czułam się przez cały ten czas gdy byłam sama w swoim kącie i czytałam…. Jakby obserwowana? Może jakaś płotka z 1roku mnie podglądała... Bez dalszych za stanowień ruszyłam w stronę klasy. Czułam że ten dzień będzie jednym z najgorszych…
Wiem *-* Długi i pewno nudny : .
Ale proszę możecie dac opinie ? xd
Rodzicom im na 100% nie pokaże x.x A was przepraszam za "mocne" słowa xD
To na tyle przepraszam że tyle literek XD
Pa :)
Ta książka jest świetna :)
OdpowiedzUsuńMogła byś codziennie dodawać po jednym dłuższym fragmencie? :)
Hmm... w przyszłość uważam że mogłabyś być pisarką :) Super książka zazdroszczę talentu ;) Wiesz ten fragment trochę mi przypomina książkę z sagi "Nieśmiertelni" 1 część "Ever" są jeszcze 4 części ;) Przeczytaj sobie :) Myślę że ci się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania... I to naprawdę. : )
OdpowiedzUsuńA książka jest Zaje*ista.!
Nie była nudna, lecz wręcz przeciwnie - była wspaniała, ciekawa :-)
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania. Pewnie jak bym ją kupiła i zaczęła czytać, to bym pomyślała, że to napisała dorosła osoba :-)
Naprawdę masz talent!
Extra;D
OdpowiedzUsuń